GRUPA MODLITEWNA

Najmłodszą grupą parafialną jest zawiązana wspólnota modlitewno-formacyjna podczas rekolekcji w październiku 2024 r. Przyjęła nazwę Grupa Modlitewna. Spotkania odbywają od września 2025 r.  raz w miesiącu (1-szy poniedziałek miesiąca). Moderatorem grupy jest proboszcz ks. Ryszard Królicki. Uczestnicy grupy, a jest nas na dzień dzisiejszy 30 osób, otrzymują powiadomienia i się kontaktują przez prywatny komunikator WhatsApp  . Administratorem technicznym jest Michał Górecki.

 

 

LIST DO WSPÓLNOT LUDZI ZBOISK 

Wtajemniczenie w Modlitwę Pańską

Tegorocznym rekolekcjom wakacyjnym w Myczkowcach towarzyszyło hasło: Wtajemniczenie w Modlitwę Pańską. Rekolektanci zostali wprowadzeni w przestrzeń wtajemniczenia chrześcijańskiego, którego konsekwencją jest rzeczywistość duchowa o nazwie: wtajemniczeni wtajemniczają innych. W pierwotnym chrześcijaństwie, gdy ktoś pragnął stać się chrześcijaninem, musiał przejść drogę wtajemniczenia chrześcijańskiego, złożoną z wielu etapów, zawierających kilka istotnych elementów: głoszenie Słowa, przyjęcie Ewangelii, nawrócenie, wyznanie wiary, chrzest, wylanie Ducha Świętego, wtajemniczenie w Eucharystię. W pierwszych wiekach Kościoła wtajemniczano przy pomocy instytucji katechumenatu. Jego zwieńczeniem była celebracja sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego, czyli chrztu, bierzmowania i Eucharystii (KKK 1229-1230). Taka osoba stawała się członkiem Kościoła  i wchodziła w życie z Bogiem poprzez wiarę w Jezusa Chrystusa. W czasach, kiedy św.Grzegorz z Nazjanzu (329-390), wtajemniczał swoich diecezjan w Modlitwę Pańską, tylko ochrzczeni mieli prawo do jej odmawiania, gdyż taki człowiek przez chrzest był adoptowany przez Ojca, jako przybrane Jego dziecko. Bogactwo Modlitwy Pańskiej jest dostępne tylko dla wtajemniczonych, dlatego przyjęliśmy tę formę przeżywania rekolekcji w Myczkowcach, gdyż początki naszej wspólnoty są z nią związane. Razem z ks.Marianem i o.Piotrem wtajemniczaliśmy młodych ludzi w życie Boga, organizując rekolekcje zamknięte w ośrodku rekolekcyjnym. Doświadczenie Boga w uczestnikach rekolekcji było tak mocne i nowe, że zaczęli o nim opowiadać w swoim środowisku i do miesiąca mieliśmy kilkadziesiąt nowych ludzi chętnych na rekolekcje i tak wkoło. Wtajemniczeni, wtajemniczali innych. W ostatnich latach, widząc ogromny zastój w naszych wspólnotach, minimalizm i szukanie tzw. „świętego spokoju”, postanowiłem wrócić do początków. Wtajemniczeni postrzegają Kościół jako wspólnotę opartą na bliskich relacjach, które wiążą ludzi między sobą i z Bogiem. Uczestników rekolekcji wakacyjnych bardzo prosimy o podanie brakujących maili, gdyż informacje będą dochodzić tylko do tych, którzy je zamieścili na liście. Po licznych konsultacjach, zadecydowałem, że kolejne rekolekcje wtajemniczenia, pierwszej tury odbędą się w dn. 18- 19 października 2025 r. Rozpoczęcie w sobotę rano Mszą św., zakończenie w niedzielę Mszą św. o godz.15.00. Ważne jest, aby uczestniczyć w całym cyklu rekolekcyjnym, dlatego tak planujemy ten czas, aby w pełni w nim uczestniczyć i tylko naprawdę ważne sprawy życiowe, mogą nas zwolnić z niektórych punktów programu. W jaką przestrzeń naszej duchowości będziemy wtajemniczać uczestników, niech pozostanie tajemnicą. O rekolekcjach nie informujemy tzw. wspólnot lokalnych, gdyż ich liderzy ustalają swój harmonogram pracy na cały rok. Może być to Wtajemniczenie w Modlitwę Pańską, ale pod warunkiem, że katechezy i pełnienie posługi animatora małej grupy podejmą uczestnicy rekolekcji wakacyjnych.
Kładziemy nacisk i zobowiązujemy wtajemniczonych do indywidualnego wtajemniczania innych ludzi, również ze wspólnot, jeżeli wtajemniczamy rodzinę, to małżonkowie mogą zostać wtajemniczeni wspólnie, jeżeli wyrażą zgodę. Każda z osób uczestniczących w rekolekcjach wakacyjnych powinna podjąć trud wtajemniczenia innych. Wtajemniczeni przez uczestników rekolekcji mogą wtajemniczać inne osoby. Jeśli uda się kogoś wtajemniczyć, wówczas wtajemniczona osoba powinna wystosować indywidualną prośbę na adres zubelsabina@gmail.com , z informacją, że została wtajemniczona przez osobę, którą wymieni z imienia i nazwiska, jak również poprosić o wciągnięcie na listę wtajemniczonych. Pani Sabina Zubel odpowie na wspomnianą prośbę i zaakceptuje bądź nie, jeżeli będzie brakowało danych!
Jeśli zaakceptuje, wówczas zamieści mail na liście wtajemniczonych i poinformuje zainteresowaną osobę o tym.
Pozdrawiam, ks. Jan

 

FORMACJA DUCHOWA GRUPY MODLITEWNEJ W ROKU FORMACYJNYM 2025/2026 

K A T E C H E Z A  1.   „OJCZE”

Ks. Marian Bocho, Jarosław

Kiedy się modlicie, mówcie: Ojcze…

Gdy Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją, rzekł jeden z uczniów do Niego: Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów. On rzekł do nich: Kiedy się modlicie, mówcie: Ojcze… Odmawialiśmy „Ojcze nasz” tysiące razy, od dziecka znamy na pamięć treść tej modlitwy – ale czy naprawdę dobrze ją rozumiemy? Przyszedł czas, aby się nad nią pochylić, gdyż ma znaczenie o wiele większe niż sama modlitwa.

Jezus, nasz Pan z miłością spełnił ważną prośbę ucznia, i w odpowiedzi dzieli się swoim wewnętrznym światem, swoim przeżywaniem tajemnicy Boga, z którym rozmawiał podczas swej modlitwy. Odpowiedział pozytywnie  na jego prośbę i przekazał uczniom wszystkich czasów i pokoleń słowa streszczające całą ewangelię. Polecił uczniom zwracać się do Boga: Ojcze! Jezus objawiana język, którym mamy się zwracać do Boga. W ten sposób uczy modlitwy a zarazem objawia tajemnicę Boga, „osobowość Boga”, równocześnie buduje naszą postawę serca i wiary. To słowa, które mają się stać treścią modlitwy a także naszym życiem. To słowa programu na codzienne życie z wiary Jego uczniów. On zwraca się do Boga tym słowem: Ojcze! Całe życie Jezusa i cała Jego misja ukazane są  w ewangeliach jako wskazujące bezpośrednio na Ojca, na zażyłą relację z Nim i całe nauczanie Pana Jezusa było wypełnione mówieniem o Ojcu.

  1. BÓG OJCEM JEZUSA
  • „Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?” (Łk 2, 49), Warto zwrócić uwagę na fakt, że ten fragment zawiera pierwsze zapisane słowa Jezusa: to słowa, które Jezus wypowiedział do swojej matki, Maryi, i Józefa, kiedy odnaleźli Go w świątyni w Jerozolimie w wieku dwunastu lat. Wypowiedź ta sugeruje, że Jezus uważał świątynię za swoje naturalne miejsce pobytu, ponieważ był to dom Jego Ojca, czyli Boga. Już wtedy – mając 12 lat – postrzega Boga, jako Ojca. Jezus objawia świadomość, że Bóg jest Jego Ojcem.
  • W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić». (Łk 10,21-22). Jezus stanowi jedno z Ojcem, dlatego zna Go doskonale. Jezus wcielił się, pojawił się w ludzkiej naturze po to, aby objawić, odsłonić prawdziwe oblicze Ojca. Odtąd nie można mówić o Bogu, nie mówiąc o Jezusie z Nazaretu. Bóg niewidzialny, niedotykalny, przekraczający wszelkie wyobrażenia o Nim chce być poznany, spotkany i kochany w swoim Synu, który stał się człowiekiem. Jaki Ojciec, taki Syn: Ja i Ojciec jedno jesteśmy (J 10, 30). Jedynie Jezus rzeczywiście widział Boga, ponieważ sam jest Bogiem. Spoczywa w sercu Boga. Pozostaje w najbardziej intymnej więzi z Ojcem.
  • Mówił, że ten Ojciec troszczy się o wszystkich: „Przypatrzcie się ptakom podniebnym: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichlerzy, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one?… Nie martwcie się zatem i nie mówcie: co będziemy jedli? co będziemy pili? czym będziemy się przyodziewali? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane” (Mt 6,26.31-33). Jezus zachęca do zaufania Bogu – Ojcu, On wie czego nam potrzeba.
  • Kiedy indziej Jezus mówił: „Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście stali się synami Ojca waszego, który jest w niebie, ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 44-45.48). Ten Ojciec wgląda w tajniki serc i wszystko widzi: „A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie” (Mt 6,4.6b.18). Ten Ojciec jest łaskawy i pełen miłosierdzia, jak głosi przypowieść i miłosiernym Ojcu i synu marnotrawnym. Jezus zachęca, wzywa do naśladowania Boga – Ojca.
  • Modlił się tymi słowami: «Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!» (Łk 22,42) Jezus odczuwał strach i udrękę podczas modlitwy w Ogrodzie Oliwnym, błagając Ojca, by oddalił od Niego kielich goryczy, jeśli to by było zgodne z Jego wolą. Dzięki modlitwie jednak przezwyciężył udrękę i rozpacz. Ogród Oliwny jest dla każdego z nas najlepszą szkołą modlitwy, w której mamy rozpoznawać wolę Boga, a równocześnie zdobywać siłę do jej wypełnienia.
  • współgrające z tymi, które w tej Ewangelii wypowiada jako ostatnie: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego” (Łk 23, 46). Łukasz przytacza Jezusową modlitwę ufnego, synowskiego powierzenia się Bogu: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego” (w.46). Ostatnim słowem z krzyża Jezus uczy nas synowskiej relacji do Boga, przypomina nam z mocą, że Bóg jest Ojcem, W godzinie śmierci Jezus jakby zwieńczył swoje nauczanie o Ojcu. Kiedy żegna się z życiem ziemskim oddaje swego ducha w ręce Ojca.
  • Bóg Ojciec dla Jezusa to Abba. Jest to aramejska poufała i czuła forma zwracania się do ojca: „Tato”, „Tatusiu”. Była używana w codziennym rodzinnym życiu w odniesieniu do ojca, także przez dorosłe dzieci. Jezus, zwracając się do Boga: Abba, zaskakiwał, zdumiewał, a niektórych gorszył. Powiedzenie do Boga „Tatusiu” było zupełnie nowym określeniem i wskazywało na niezwykle bliską relację Jezusa z Bogiem Ojcem. Bóg Ojcem to najbardziej oryginalne słowo Jezusa, Dla Żydów, w czasach Jezusa, nazywanie Boga Ojcem w sposób tak bliski było uważane za uzurpację i bluźnierstwo, ponieważ sugerowało równość z Bogiem Używanie zwrotu „Ojciec” przez Jezusa, w połączeniu z Jego naukami o Królestwie Bożym, było jednym z głównych powodów, dla których Żydzi uznali Go za winnego bluźnierstwa i doprowadzili do Jego ukrzyżowania. Dlatego więc usiłowali Żydzi tym bardziej Go zabić, bo nie tylko nie zachowywał szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu. (J 5,18).

Oto cena jaką zapłacił Jezus za wierność swojego nauczania do końca, za głoszoną prawdę o Bogu, że jest Ojcem.

  1. BÓG OJCEM NASZYM

Jezus mówił, że Bóg jest Ojcem nie tylko Jego, ale że jest Ojcem dla wszystkich ludów i narodów, dla każdego człowieka. Kazał nam do niego zwracać się „Ojcze”. Kiedy się modlicie, mówcie: Ojcze… Słowo „ojciec” oznacza tyle, co „dawca życia”. Zwierzęcy ojcowie przekazują zwierzęce życie, ludzcy ojcowie przekazują ludzkie życie, zaś Bóg daje życie Boże. W samym centrum naszej religii znajduje się zadziwiająca „dobra nowina”, głosząca, iż jesteśmy wezwani do tego, aby mieć udział w życiu Boga, w naturze Bożej, bez utraty naszej ludzkiej natury; aby stawać się jak Jezus, nasz brat – zarówno w Jego Boskości jak i człowieczeństwie.

W spotkaniu św. Magdaleny, która zasłużyła na miano „Apostołki Apostołów”,  zmartwychwstały Pan poleca jej, aby przekazała im tę prawdę:  „Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego.? Jezus robi takie porównanie, a wynika z niego, że Bóg jest tak samo Ojcem i Bogiem Jezusa jak Ojcem i Bogiem Jego uczniów i naśladowców.

Zanim Jezus nas go nauczył, „‘Wyrażenie »Bóg Ojciec« nigdy nikomu nie było objawione. Gdy sam Mojżesz zapytał Boga, kim On jest, usłyszał inne imię, jak pamiętamy: JAHWE- Jestem, który Jestem. Nam to imię zostało objawione w Jezusie (…). Nie znajdziemy lepszego sposobu zwracania się do Boga, ponieważ to zwrot „Ojcze” jest tym imieniem, którego Jezus używał stale, zaś Jezus – Boży Syn, najlepiej wie, jak się do Boga zwracać. Przez swoją śmierć Jezus otwiera drogę do Ojca dla siebie i dla wszystkich ludzi (por. Hbr 10,19-20). To właśnie w Jezusie człowiek ogląda Boga i Jego miłość. I w Jezusie uzyskuje intymną więź z Ojcem; ogląda chwałę Boga (por. J 1, 14). Pisze o tym pięknie Apostoł Jan: [To wam oznajmiamy], co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce – bo życie objawiło się. Myśmy je widzieli, o nim świadczymy i głosimy wam życie wieczne, które było w Ojcu, a nam zostało objawione – oznajmiamy wam, cośmy ujrzeli i usłyszeli, abyście i wy mieli współuczestnictwo z nami. A mieć z nami współuczestnictwo znaczy: mieć je z Ojcem i Jego Synem Jezusem Chrystusem. Piszemy to w tym celu, aby nasza radość była pełna (1 J, 1, 1-4). Jezus nazwał Boga naszym Ojcem, ponieważ sam uczynił Boga naszym Ojcem. To dzięki Jezusowi Bóg jest także naszym Ojcem. Bez Jezusa Bóg nie byłby nam Ojcem. Chrystus radykalnie odmienił naszą relację do Boga. Uczynił nas dziećmi Bożymi, tak jak Boga uczynił naszym Ojcem (rzecz jasna, Chrystus nie zmienił Boga, ale zmienił nas). Słowo, którego używamy w Modlitwie Pańskiej, nie jest zwykłym słowem „Ojciec”, ale słowem „Abba” – intymnym zwrotem, który znaczy tyle, co nasz zwrot „Tatusiu”. Jezus odnowił tę intymność pomiędzy nami a Bogiem, którą utraciliśmy w raju. Będziemy w stanie dostrzec, że owa bliskość jest czymś niewiarygodnym jedynie wówczas, gdy najpierw dostrzeżemy przeciwną prawdę, prawdę o wyjątkowej świętości i niedostępnej transcendencji Boga. Jedynie jeśli poznamy Boga poprzez cześć i adorację, naprawdę będziemy mogli Go poznać dzięki pełnej bliskości. „Początkiem mądrości jest bojaźń Pańska” (Prz 9, 10), ale końcem i celem mądrości jest miłość i pełna komunia z Bogiem.

  1. NASZA ODPOWIEDŹ NA OJCOSTWO BOGA

To dzięki Jezusowi i w Jezusie możemy z ufnością i czułością zwracać się do Boga bliskiego, który okazuje się w pierwszym rzędzie Ojcem. W Jezusie „mamy śmiały przystęp [do Ojca] z ufnością, przez wiarę w Niego” (Ef 3,12). Bóg to Ojciec, który nie jest despotą, ale kocha nas i pragnie naszej pełnej miłości odpowiedzi dokonanej w wolności. Te dwa dary idą razem: dar miłości i dar wolności. Jezus objawia nam Boga przez to, kim jest, co czyni i co mówi. Tłumaczy Filipowi, który pragnie widzieć Ojca: „Tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca” (J 14,9). W człowieku Jezusie można widzieć Boga, który jest Ojcem: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10,20).

To piękna prawda Bóg Jezusa jest także moim, naszym Ojcem. Jak wobec tego odpowiedź dać mojemu Ojcu? Należy pamiętać, że skoro nazywamy Boga »naszym Ojcem«, powinniśmy postępować jak dzieci Boże, jak Jezus. Normą mojego zachowania ma być zachowanie Jezusa, normą mojego myślenia ma być myślenie Jezusa. dlatego też jeśli Jezus mówi do Boga Abba to także my mamy w Jezusie mówić to słowo z ufnością i miłością,  wchodzić w czułą zażyłość z Bogiem:

  • Jak Jezus mieć świadomość, że powinienem być w tym co należy do Ojca mojego. Świadomość, że jestem Jego dzieckiem, a stało się to w chwili chrztu św. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, zanurzenie w Boże Życie, w Bożą miłość. Jak cudownie jest mieć Boga za naszego Ojca ten chwalebny Bóg również postanowił zostać naszym Ojcem, z miłością adoptując nas jako swoje dzieci na zawsze (1 Jana 3:1).
  • Jak Jezus wysławiać Ojca, Pana nieba i ziemi, uwielbiać Go w swojej modlitwie. Na modlitwie dziękować za otrzymaną godność, łaski.
  • Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie – zaufać Ojcu w sprawach codziennego życia. Teraz wiemy, że Bóg jako nasz Ojciec troszczy się o nas i zapewnia nam wszystko, czego potrzebujemy ( Mt 6:25–34 ).
  • zachęca, wzywa do naśladowania Boga – Ojca,
  • modlitwy, w której mamy rozpoznawać wolę Boga, a równocześnie zdobywać siłę do jej wypełnienia. Św. Maksymilian – wola Bożą „W” – wola człowieka „w”.
  • żegnając się z życiem ziemskim oddać swego ducha w ręce Ojca, jak Jezus.

„Dla tych, którzy należą do Chrystusa, święty Bóg jest miłującym Ojcem; należą do Jego rodziny; mogą zbliżać się do Niego bez lęku i zawsze być pewni Jego ojcowskiej troski i opieki. To jest sedno przesłania Nowego Testamentu”. (1 J 3:1 ).

KATECHEZA 2.
PRZYJDŹ KRÓLESTWO TWOJE

Jezus wkłada w nasze usta takie słowa: Ojcze, przyjdź Królestwo Twoje… to zachęta, nakaz, zobowiązanie… ks. Chrostowski – biblista, to jedna z najtrudniejszych próśb. Przyjdź Królestwo Twoje…  a jeśli tak to znaczy, że jest inne jeszcze królestwo… dwa Królestwa… Boże i… no właśnie jakie?

Królestwo Boże czym jest?

Królestwo Boże zostało zapoczątkowane na ziemi przez Chrystusa. Zajaśniało ono ludziom w Jego Osobie, słowie i czynach. Orygenes, jeden z Ojców Kościoła, wyjaśniał, że sam Jezus Jest” Królestwem, dlatego nadejście Królestwa Chrystus mógł głosić z taką pewnością. Chrystus określił Bożą, niewidzialną rzeczywistość słowem „królestwo”, wziętym z codziennego języka ludzkiego. Tego królestwa nie można porównać jednak z królestwem ziemskim, politycznym, ponieważ ma ono charakter nadprzyrodzony, duchowy. Stwierdził to Chrystus przed Piłatem, gdy powiedział, że ono „nie jest z tego świata” (por. J 18,36). Zostało jednak wśród tego świata zaszczepione, pośród niego ma się rozwijać i wzrastać za pośrednictwem i przez posługę Kościoła, który na ziemi „stanowi zalążek i zaczątek tego królestwa” (por. KKK 541). Rzeczywistość określana mianem „Królestwo Boże” oznacza najogólniej panowanie Boga w świecie i w człowieku – w jego myślach, słowach i czynach. Pięknie to wyraził św. Paweł: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,20).

Czym jest Królestwo Boże? Najbliżej określił je św. Paweł, pisząc: „Królestwo Boże to nie jest sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym” (Rz 14,17). Źródło tych jakże pożądanych przez nas wartości nie leży w naszych rękach, lecz jest darem Jezusa Chrystusa – „On jest naszym pokojem” (Ef 2,14).

Jezus, aby wypełnić wolę Ojca, zapoczątkował Królestwo Boże na ziemi (por. KKK 541). Swoją publiczną działalność rozpoczął w tym czasie, gdy Jan Chrzciciel został uwięziony przez Heroda. Przyszedł wówczas do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: „Czas się wypełnił i bliskie jest Królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (por. Mk 1,14-15). Program Jezusowej działalności sprowadza się do zdania: „Czas się wypełnił i bliskie jest Królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mk 1,15). Królestwo Boże stanowiło główny temat Jego nauczania, co znalazło właściwe dla siebie odbicie w najnowszym Katechizmie Kościoła Katolickiego.

Czytamy w KKK: „Królestwo Boże należy do ubogich i do maluczkich, to znaczy do tych, którzy przyjęli je pokornym sercem. Jezus został posłany, by ubogim niósł dobrą nowinę (Łk 4,18). (…) Od żłóbka aż do krzyża Jezus dzieli życie ubogich; zna głód, pragnienie i ogołocenie. Co więcej, utożsamia się z wszelkiego rodzaju ubogimi, a aktywną miłość do nich czyni warunkiem wejścia do swojego Królestwa”.

Katechizm przypomina, że szczególne miejsce mają w Królestwie nawracający się grzesznicy. „Jezus (…) ukazuje im słowem i czynem bezgraniczne miłosierdzie Ojca wobec nich i ogromną radość z jednego grzesznika, który się nawraca (Łk 15,7)” (KKK 544-5).

Misterium Królestwa Bożego Jezus przybliżał słuchaczom w przypowieściach. Niektóre z nich poświęcił potrzebie pielęgnowania ziaren Królestwa, w innych wyjaśniał, że jego wzrost nie zależy wyłącznie od gleby (człowieka). Cudowny, nawet stokrotny plon (Mk 4,8), obfitość daru zależy od miłosiernego Boga, który nawet z ziarna gorczycy, najmniejszego z ziaren, potrafi wzbudzić wielkie drzewo…

Jezus wskazuje te znaki, znaki królestwa Bożego: „niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię” (Mt 11,5).

W Ewangelii Jezus mówi do uczniów: „przyszło do was królestwo Boże” (Mt 12,28); „królestwo Boże jest pośród was” (Łk 17,21) i „królestwo Boże przyjdzie” (Mt 6,10). Jak to rozumieć?

Królestwo Boże już przyszło, bo między ludźmi jest Zbawiciel, w którym sam Bóg staje się obecny pośród nich. Królestwo Boże dopiero przyjdzie, ponieważ Jezus nie doprowadził jeszcze dzieła zbawienia do końca. Stanie się to dopiero u kresu historii, gdy przyjdzie On w chwale jako Sędzia. Będzie to ostateczne zwycięstwo Boga nad szatanem i sprawiedliwi posiądą królestwo, przygotowane im od założenia świata (por. Mt 25,31-46).

Jezus przyłączył do siebie uczniów, którzy dalej głosili Królestwo. „Wysłał ich, aby głosili Królestwo Boże i uzdrawiali chorych” (Łk 9, 2). Jako misję uczniowie otrzymali: „Przekazuję wam Królestwo, jak Mnie przekazał je mój Ojciec: abyście w Królestwie moim jedli i pili przy moim stole oraz żebyście zasiadali na tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela” (Łk 22, 29-30).

Królestwo niebieskie swoje wypełnienie znalazło w śmierci i zmartwychwstaniu Syna Bożego. Autorzy Katechizmu ujęli to w zdaniu: „Królestwo Boże będzie ostatecznie utwierdzone przez krzyż Chrystusa: „Bóg zakrólował z krzyża”. Odtąd Kościół oczekuje Jego powtórnego przyjścia w chwale, również jako swojego wypełnienia. Kościół czeka na własne udoskonalenie, a nadejdzie to „w godzinie, której nie znacie”, w „której się Go nie oczekuje”. Natomiast możliwość przygotowania się na przyjście Syna Bożego ma każdy człowiek osobiście, zwłaszcza dzięki klimatowi adwentowej liturgii.

Królestwo ciemności – szatana

W Królestwo Chrystusa uderzają złe moce. Szatan, upadły duch, w swojej pysze, chcąc się stać podobnym Bogu, tworzy swoje królestwo, na czele jego celów są kłamstwa, nienawiści i śmierci. Szatan jest ojcem kłamstwa, fantazji i baśni; jest twórcą mitów, mistrzem złudzenia, patriarchą przesądów, inicjatorem matactwa, szarlatanem efekciarstwa, architektem pozorów, twórcą podróbek, patronem niegodziwości, kompozytorem fałszerstwa, wielkim oszustem, wybitnym pretendentem i diabolicznym zwodzicielem składającym fałszywe oświadczenia, aby zataić przed nami prawdę. Ukazuje on Boga jako źródło śmierci — przed którym musimy się chronić — i wprowadza nauki teologiczne skierowane na ukrycie nas przed Bogiem, zamiast pojednanie z Nim. Jeżeli królestwem szatana jest świat rozumiany jako środowisko ludzkie odrzucające Boga i pozostające w niewoli grzechu, to Jezus z Nazaretu jest tym, który związuje szatana i łupi jego dom, wyprowadzając zeń niewolników grzechu, by wprowadzić ich do swojego domu. Użyte w tekście greckim słowo skeue, przetłumaczone tutaj jako „sprzęt” (w. 27), oznacza w sensie dosłownym „jego rzeczy”, czyli posiadane dobra, co można rozumieć jako tych, którzy przez swoją naiwność i głupotę dali się zwieść szatanowi i stali się jego własnością – Belzebub, złodziej i uzurpator – uczynił ich swoją zdobyczą. I dopiero „Mocniejszy” (Mk 1, 7) może go pokonać, odebrać mu jego wcześniejsze zdobycze – ludzi zniewolonych przez szatana i grzech – i uczynić ich swoją własnością. Tak więc egzorcyzmy czynione przez Jezusa i Jego uczniów (w Imię Jezusa) są dowodem na absurdalność i wewnętrzną sprzeczność ich oskarżeń. Szatan ma na celu powiększać swoje królestwo, odciągając coraz to nowych ludzi od Chrystusa.

Jezus uczył nas, że jeśli ktoś nie narodził się na nowo, jest on duchowo dzieckiem szatana (zobacz J 8:44). Paweł wskazywał także, że duch szatana działa w tych, którzy nie są zbawieni (zobacz Ef 2:1-3). Szatan rządzi tylko i wyłącznie królestwem ciemności i dowiadujemy się na przykład od Pawła, że niektóre nieczyste dusze, które szatan prowadzi są nazywane: „władcami tego świata ciemności” (Ef 6:12). Szatan rządzi wyłącznie tymi, którzy pozostają w ciemności, odrzucając prawdę. Z tego właśnie powodu jest on „bogiem tego świata”.

Szatan dowodzi rządami do pewnego stopnia, ponieważ wiele liderów rządów jest mu poddanych czy o tym wiedzą czy nie. Nie jest on jednak władcą tych, którzy mu nie służą – to jest tym, którzy zostali uwolnieni spod jego władzy przez moc Jezusa Chrystusa.

Zatrzymaj się i pomyśl przez chwilę: co by się stało, gdyby każda osoba w twoim kraju, łącznie z liderami rządu, okazałaby żal za grzechy i poddała się pod panowanie Jezusa Chrystusa? Czy szatan miałby jakąkolwiek kontrolę nad twoim narodem? Nie, nawet odrobiny! Szatan ma władzę wyłącznie nad narodami zamieszkiwanymi przez ludzi, którzy mu służą.

Tak więc, w chrześcijaństwie koncepcja dwóch królestw odnosi się do Królestwa Bożego i królestwa Szatana, które są w stanie wiecznej duchowej wojny. Królestwo Boże, często nazywane też Królestwem Niebieskim, to idea odnowy świata przez zapowiadanego Mesjasza, w którym panuje sprawiedliwość i miłość. Z kolei królestwo Szatana, reprezentuje siły zła i grzechu. Jezus, w swoich naukach, często odnosił się do tego konfliktu, podkreślając potrzebę wyboru Królestwa Bożego i działania na rzecz potrzebujących. szatan zarządza tymi, którzy są mu poddani, a więc każdym, kto nie jest poddany Jezusowi. Poddają się oni w mniejszym lub większym stopniu jego kuszeniu. Są jego sługami. W tym zatem sensie staje się on ich bogiem.

 

Warunki wejścia do Królestwa Bożego:

Modlitwa przyjdź królestwo Twoje, w obliczu prawdy o królestwie ciemności nabiera szczególnego znaczenia, staje się potwierdzeniem, że chcemy w tym Bożym królestwie trwać, wzrastać… Zapamiętajmy: Królestwo Boże zostało zapoczątkowane na ziemi przez Chrystusa. Zajaśniało ono ludziom w Jego Osobie, słowie i czynach.

  • Warunkiem wejścia do niego jest nawrócenie i wiara w Ewangelię. Kościół jest zalążkiem i początkiem tego Królestwa (por. KKK 567). Jezus głosi w nich, że pierwszym i najważniejszym warunkiem wejścia do Królestwa Bożego jest nawrócenie, czyli takie myślenie i postępowanie, które będzie zawsze zgodne z Ewangelią. Zbawiciel słowem i czynem ukazuje bezgraniczne miłosierdzie Ojca wobec grzeszników i ogromną radość w niebie, gdy choćby jeden z nich się nawraca. Największym zaś dowodem tej miłości będzie ofiara Jego życia na odpuszczenie grzechów (por. KKK 545). Męka, krzyż i zmartwychwstanie Jezusa potwierdzą prawdę wszystkich słów i czynów Jezusa.
  • Wszyscy ludzie są powołani do tego królestwa. Jego konstytucją są błogosławieństwa Jezusa (por. Mt 5,3-10). Jest ono otwarte dla ubogich w duchu, zasmuconych, cichych, łaknących i pragnących sprawiedliwości, miłosiernych, dla osób czystego serca, wprowadzających pokój i cierpiących prześladowanie dla sprawiedliwości. Pan Jezus uczył, że Królestwo Boże odziedziczą nie ci, co sami budują swoje szczęście, lecz smutni, łaknący i pragnący sprawiedliwości, miłosierni, czystego serca i ci, co sami czynią pokój (por. Kazanie na Górze w Mt 5,4-9).
  • Pan Jezus powiedział: „Nie każdy, kto mi mówi: Panie, Panie, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto wypełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie”(Mt 7: 21). Pan Jezus jasno powiedział, że tylko osoby czyniące wolę Ojca Niebieskiego mogą wejść do królestwa niebieskiego . Jak zatem możemy spełniać wolę Ojca Niebieskiego – następna katecheza.
  • Wzywał swoich słuchaczy, by wzbudzili je w swoim sercu przez to, że już dzisiaj pozwolą Bogu całkowicie władać ich życiem, dopuszczą Go do królowania w nich. Dlatego ważne jest,​ abyśmy ​starali‍ się budować Królestwo‌ Boże już teraz poprzez ‌nasze codzienne decyzje i postępowanie zgodne z nauką Jezusa. Podsumowując, zdefiniowanie Królestwa Bożego wg Ewangelii wymaga głębszego zrozumienia nauczania Jezusa, przestrzegania Jego przykazań ‌oraz praktykowania miłości, ‍miłosierdzia i sprawiedliwości w naszym życiu. Tylko w ten sposób możemy zbliżyć się do pełnego zrozumienia i doświadczenia Królestwa Bożego już teraz, tutaj na ziemi.
  • Nasienie, aby wydać plon, potrzebuje czasu. Podobnie jest z naszym dojrzewaniem w wierze i człowieczeństwie. Popatrzmy na swoje życie. Na jakim etapie rozwoju dziś jesteśmy? Czy mamy solidne korzenie? A może już kwitniemy albo wydajemy owoc? Każde dobro wymaga czasu i cierpliwości. Poszukajmy dziś „Królestwa Bożego” w naszej pracy, posłudze, małżeństwie, macierzyństwie lub ojcostwie… Jak odpowiadamy na Boże wezwania i na działanie Pana? Czy przyjmujemy Jego natchnienia i zaproszenia? On jest najlepszym Ogrodnikiem ludzkiej duszy. Zależy Mu na naszym wzroście. To On uzdalnia nas do pięknego owocowania. Nie zamykajmy się na to, co chce nam uczynić. On wie, jak sprawić, byśmy prawdziwie wzrastali na pożytek ludzi i na Jego chwałę.
  • Kluczem do zrozumienia‍ Królestwa Bożego w‌ Ewangeliach jest ​otwarcie serca i umysłu na nauki Jezusa. Wielu uczniów​ Chrystusa interpretuje Królestwo Boże jako coś odległego ‍i niedostępnego w ​codziennym życiu, ale z perspektywy Ewangelii, może być zupełnie inaczej.
  • Jezus​ nauczał, że ‌Królestwo Boże jest w nas samych. To znaczy, że każdy z nas ma potencjał do doświadczania Bożej obecności i miłości​ w naszym ‌życiu codziennym, jeśli tylko otworzymy swoje serce​ na tę ​możliwość.
  • Równocześnie ten sam Jezus wyjaśniał, że Królestwo Boże musi nadejść i kazał się swoim uczniom nieustannie modlić: Przyjdź Królestwo Twoje (Mt 6,10). W prośbie tej chodzi o eschatologiczne, ostateczne wypełnienie się Królestwa Bożego, powiązane z sądem ludzkości i ostatecznym zwycięstwem mocy zła.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Katecheza I – PAN BÓG JEST, KOCHA NAS I MA DLA NASZEGO ŻYCIA WSPANIAŁY PLAN

CEL KATECHEZY

Pierwsza katecheza ma uświadomić istnienie Boga jako Osoby, która kocha i troszczy się o każdego. Dziś nierzadko ma się wrażenie, że Bóg jest traktowany jak pewna abstrakcja, a Jezus Chrystus jako postać jedynie historyczna. Szerzy się idea deizmu i agnostycyzmu, a niestety coraz częściej ateizmu. Człowiek współczesny, tak bardzo poraniony, musi uświadomić sobie, że jest Stwórca, który chce jego dobra i ma realny wpływ na jego życie. Celem tej katechezy jest też zrozumienie istoty miłości, o której mówił Sobór Watykański II: „Człowiek (…) nie może odnaleźć się w pełni inaczej jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie samego” (Gaudium et spes, nr 24).

TREŚĆ KATECHEZY

  1. W tej katechezie chcemy spojrzeć na Boga jako Miłość, która kocha każdego człowieka. Zaczynamy tę refleksję od słów Jezusa: „Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i że Ty ich umiłowałeś, tak jak Mnie umiłowałeś (J 17,23). Jest to wielka prawda, że zostaliśmy umiłowani taką samą miłością, jaką Bóg Ojciec umiłował swojego Syna Jezusa Chrystusa. A jest to miłość nieskończona. Jest to fragment modlitwy arcykapłańskiej Chrystusa, można powiedzieć jest to fragment Jego testamentu. Już za chwilę Jezus będzie pojmany i odda swe życie za nas. Spójrzmy więc na prawdę o Bożej miłości do nas.
  2. Wielcy naukowcy, którzy badali ten świat dochodzili do wiary w Boga. „Bo z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Sprawcę. (…) jeśli się bowiem zdobyli na tyle wiedzy, by móc ogarnąć wszechświat – jakże nie znaleźli rychlej jego Władcy?” (Mdr 13,5.9). Oto niektóre wypowiedzi znanych naukowców i fizyków:
  3. Teraz zastanówmy się, dlaczego zdarza się nam wątpić w istnienie Boga i w Jego miłość. Zasadniczo można by wymienić następujące przyczyny takiego stanu ducha:
  4. a) Jest to skutek grzechu pierworodnego, który zaciemnił rozum, uszkodził ludzką naturę. Człowiek po grzechu pierworodnym często błądzi i gubi prawdę. Nie ma już takiego poznania Boga, jak Adam i Ewa w raju. Mimo iż Bóg daje światło chociażby poprzez słowo Boże czy głos Kościoła, to i tak człowiek może je zagłuszyć i pogubić się.
  5. b) Nie do końca znamy Boga (stereotypy o groźnym sędzim, o Bogu mściwym w Starym Testamencie). Rzeczywiście niektóre wydarzenia Starego Testamentu są dla nas trudne do przyjęcia, jak np. Boży rozkaz wybicia narodów Kanaanu. Była to konsekwencja za uprawianie przez te ludy kultów demonicznych, był to skutek ich grzechów. Jednak wiele fragmentów Starego Testamentu mówi o Bogu kochającym, miłosiernym, a nawet porównuje Go do matki. „Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie” (Iz 49,15).
  6. c) Patrzymy na Boga, który „ogranicza” dając przykazania, a przecież są to znaki drogowe dla naszego życiowego bezpieczeństwa. Przykazania dają prawdziwą wolność w sercu. Chronią przed zniewoleniami. Bóg jako kochający Ojciec ostrzega nas. Jako Stwórca ma prawo dać swojemu stworzeniu zasady życia – Przykazania. Czyni to z miłości do swojego stworzenia.
  7. d) Nie rozumiemy tajemnicy cierpienia, które jest zbawcze (jest drogą do nieba, a krzyż jest narzędziem zbawienia). Cierpienie upodabnia do Jezusa, jest formą pokuty za grzechy… Niestety często nieszczęścia czy życiowe dramaty stają się przyczyną buntu przeciwko Bogu. Cierpienie rozumiemy jedynie przez pryzmat krzyża Chrystusa. Ono nabiera sensu jedynie połączone z krzyżem Chrystusa.
  8. e) Jesteśmy poranieni, ponieważ nie doświadczyliśmy miłości np. od ojca ziemskiego (jest w jakiś sposób obrazem Boga) czy małżonka. Nie znamy więc z doświadczenia miłości bezinteresownej. Ponadto może i w domu nie przekazano nam żywej wiary.
  9. Sobór Watykański II mówi: „Człowiek (…) nie może odnaleźć się w pełni inaczej jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie samego” (Gaudium et spes, nr 24). To właśnie jest definicja miłości: dać siebie, nic z tego nie mając. Kochać mimo niezrozumienia czy nawet odrzucenia. Taka też jest miłość Boża, jest darem bezinteresownym, bo przecież tak często my jesteśmy niewierni wobec Jego miłości. Miłość Boża najpełniej objawiła się w Ofierze Jego Syna za nasze grzechy. W pierwszym liście św. Jana czytamy:
  10. a) „Bóg jest miłością. W tym objawiła się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna Swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu. W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy” (1 J 8b-10).
  11. b) „Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi, i rzeczywiście nimi jesteśmy” (1 J 3,1).
  12. Tę miłość Bożą zauważyć możemy w historii Narodu Wybranego. Bóg ten naród ukształtował, wyprowadził z Egiptu, przeprowadził przez Morze Czerwone, żywił manną i przepiórkami przez 40 lat, a następnie wprowadził do Ziemi Obiecanej. Troszczył się o niego. Jednym z przejawów Bożej troski o ten lud było rozstąpienie się wód Morza Czerwonego. W Księdze Wyjścia czytamy: „Wyście widzieli, co uczyniłem Egiptowi, jak niosłem was na skrzydłach orlich i przywiodłem was do Mnie” (Wj 19,4).
  13. „Mężowie miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić (Ef 5,25). Kolejnym przejawem Bożej miłości jest Jego miłość do Kościoła, który założył sam Jezus. Głową widzialną tego Kościoła jest papież. Tenże Kościół jest dziełem Bożej miłości i narzędziem zbawienia. O Kościele Chrystusowym poświęcona będzie osobna katecheza.
  14. Największym skarbem Kościoła jest Eucharystia, Ofiara Mszy św. W niej na sposób bezkrwawy uobecnia się męka i śmierć Chrystusa. „W tym darze Jezus Chrystus przekazał Kościołowi nieustanne uobecnienie tajemnicy paschalnej” (bł. Jan Paweł II, Ecclesia de Eucharistia, nr 5). Nie ma większego daru jak Msza św., a następnie przyjęcie Chrystusa w Komunii św. „Sacramentum caritatis” – „sakrament miłości” brzmi tytuł adhortacji apostolskiej Benedykta XVI o Eucharystii. Msza św. jest więc dziełem Bożej miłości. Tej miłości eucharystycznej poświęcimy katechezę szóstą.
  15. Również przejawem Bożej miłości do nas jest oddanie nam Maryi za matkę. Św. Jan stojący pod krzyżem w imieniu całego Kościoła, usłyszał z ust Jezusa: „Oto Matka twoja” (J 19,27). Jakże cennym darem jest matka. Jezus dał nam swoją Matkę Maryję. Ona stała się Matką Kościoła i każdego z nas. „Poczynając, rodząc i karmiąc Chrystusa, ofiarowując Go w świątyni Ojcu i współcierpiąc ze swoim Synem umierającym na krzyżu, w całkiem szczególny sposób współpracowała w dziele Zbawiciela przez posłuszeństwo, wiarę, nadzieję i żarliwą miłość dla odnowienia nadprzyrodzonego życia dusz ludzkich. Dlatego stała się nam matką w porządku łaski” (Sobór Watykański II, Lumen gentium, nr 61).
  16. Godne uwagi w kontekście poruszanego tematu są objawienia dane siostrze Eugenii Elizabecie Ravasio (1907-1990). Są to krótkie orędzia Boga Ojca uznane przez Biskupa Grenoble Aleksandra Caillot. Po dziesięciu latach wnikliwych badań pisma te zostały zaopatrzone w Imprimatur. Bóg Ojciec przyszedł do niej w postaci człowieka, by przypomnieć ludzkości o swojej miłości. Choć oczywiście wiara w te treści jest rzeczą dobrowolną, przeczytajmy fragmenty z tych orędzi:
    a) „Nie mogę już drugi raz ofiarować Mojego umiłowanego Syna, aby udowodnić Moją miłość do ludzi! Jednak przychodzę między nich, przyjmując podobieństwo do nich i ich ograniczoność, aby ich kochać i aby poznali tę Miłość. Popatrz, odkładam Moją koronę i całą Moją chwałę, aby przybrać postawę zwyczajnego człowieka”.
    b) „Gdyby życie i śmierć jednego z moich stworzeń – podobna do śmierci Mojego Syna – wystarczyła na zadośćuczynienie za grzechy innych ludzi, zawahałbym się. Dlaczego? Dlatego, że zdradziłbym Moją Miłość skazując na cierpienie inne dziecko, które kocham, zamiast cierpieć samemu w Moim Synu. Nie chciałbym nigdy sprawiać cierpienia swoim dzieciom”.
    c) „Żyję z ludźmi w większej zażyłości niż matka ze swymi dziećmi. (…) Moja Miłość Ojca i Stworzyciela każe Mi odczuwać tę potrzebę kochania człowieka. (…) Ludzie myślą, że jestem groźnym Bogiem i wtrącam całą ludzkość do piekła. Co za niespodzianka przy końcu czasów, kiedy ujrzą, że bardzo wiele dusz, które uważali za stracone, cieszy się wieczną szczęśliwością wśród wybranych!”.
  1. Benedykt XVI powiedział: „Nie jesteśmy przypadkowym i pozbawionym znaczenia produktem ewolucji. Każdy z nas jest chciany, każdy miłowany, każdy niezbędny”. Podejmując temat Bożej miłości poruszamy prawdę o Opatrzności. Bóg troszczy się o każde swoje stworzenie, o każdego z nas. Tę prawdę ukazują fragmenty Pisma św.: „Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię” (Jr 1,5a).

Ty bowiem utworzyłeś moje nerki (ciało). Ty utkałeś mnie w łonie mej matki. Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie, godne podziwu są Twe dzieła. I dobrze znasz moją duszę, nie tajna ci moja istota, kiedy w ukryciu powstawałem, utkany w głębi ziemi. Oczy Twoje widziały me czyny i wszystkie są spisane w Twej księdze; dni określone zostały, chociaż żaden z nich jeszcze nie nastał” (Ps 139,13-16).

W Chrystusie bowiem wybrał nas [Bóg] przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa (Ef 1, 4-5).

Podobnie Anioł stróż dany każdemu człowiekowi jest przejawem Jego troski i miłości.

  1. Boża Opatrzność prowadzi nas przez ścieżki tego życia do wiekuistych radości nieba. O tej rzeczywistości wiecznego szczęścia mówi Pan Jezus tymi słowami: „Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem” (J 14,2-3). To miejsce w niebie jest dla nas przygotowane za cenę męki i śmierci Chrystusa. Czy to nie jest przejaw Bożej miłości? Ta miłość ojcowska jest jednak wymagająca, ponieważ Bóg chce doprowadzić swoje dzieci do stanu doskonałości. „Kogo miłuje Pan, tego karci, chłoszcze zaś każdego, kogo za syna przyjmuje. Trwajcie w karności! Bóg obchodzi się z wami jak z dziećmi. Jakiż to bowiem syn, którego by ojciec nie karcił? (…) czyni to dla naszego dobra, aby nas uczynić uczestnikami swojej świętości” (Hbr 12,6-10).
  2. Tak podjęliśmy wspólnie refleksję nad Bożą miłością. Bóg jest tym, który pragnie mieć wpływ na moje życie. Chce mnie prowadzić i żyć ze mną w niebie. Jest taka znana opowieść obrazująca dzisiejszy temat: „Pewnej nocy ktoś miał sen, śniło mu się, że spacerował po plaży z Chrystusem, na ekranie nocy ukazały się wszystkie dni jego życia. Patrząc wstecz zobaczył, że przy każdym dniu jego wędrówki przedstawionej na ekranie znajdowały się na piasku dwie pary stóp. Śledząc je na całej drodze, dotarł aż do kresu swoich dni. Stanął wtedy spoglądając wstecz i spostrzegł, że na niektórych odcinkach widniał tylko jeden ślad. Przedstawiały one najtrudniejsze dni jego życia, dni największych zmartwień, największych lęków i największych cierpień. Wtedy zapytał: „Panie, obiecałeś mi, że będziesz razem ze mną przez wszystkie dni mojej wędrówki. Dlaczego więc opuściłeś mnie w najtrudniejszych chwilach mojego życia?”. A wtedy Pan odpowiedział: „Synu mój, wiesz dobrze, że jeśli obiecałem ci, że będę z tobą przez wszystkie dni twojej podróży i że nie opuszczę cię ani na chwilę, to dlatego, że bardzo cię kocham. Dotrzymałem mojego słowa… Kiedy widziałeś na piasku tylko jedną parę stóp, to były chwile, w których musiałem nieść cię na ramionach”.

Czy uwierzyłem już w Bożą miłość do mnie? Niech każdy sam sobie osobiście odpowie na to pytanie.

 

 

 

LIST DO WSPÓLNOT MODLITEWNYCH „LUDZI ZBOISK”

Wielce Szanowni „Ludzie Zboisk”

Podziwiam Każdą i Każdego z Was, że w tych czasach zamętu jeszcze coś Wam się chce, że macie siłę, aby działać na niwie Pańskiej. Kiedy Ojciec św. Franciszek mówi, że jest jak stary motocykl, który poruszając się na autostradzie dzisiejszego świata pędzącego z ogromną prędkością, zaś On, ze względu na wiek nie wyrabia, to ja go rozumiem, ale on przecież ma Instytucje Kościoła, które są przygotowane do tempa, którym biegnie świat. My jako Środowisko Katolickie „Ludzie Zboisk” nie mamy obowiązku dostosowania się do najlepszych biegaczy, gdyż jesteśmy mikroskopijną wspólnotą, która zaistniała na firmamencie Kościoła przemyskiego, za wiedzą i przyzwoleniem biskupa miejsca. Przeżywała ona swoje wzloty i upadki. Na przestrzeni historii tysiące ludzi utożsamiały się z nią, gdyż odnaleźli w niej sens życia. Od początku jestem w tej wspólnocie i Bogu dziękuję, bo stałem się przewodnikiem duchowym wielu, pomimo moich ułomności. Fantastyczni ludzie, których większość wędruje „swoimi” drogami, ale kiedyś wędrowali z nami mocno naciskali, aby stworzyć „regułę życia”. Wielu „matadorów” naszej wspólnoty było przeciw, twierdząc, że jesteśmy ruchem charyzmatycznym i nie potrzebujemy żadnych zapisów naszej działalności w formie pisanych reguł i zapisywanych katechez i nabo-żeństw, że liczy się tylko „duch wspólnoty”. Wszystko wskazywało, że mieli rację, bo wtedy we wspólnocie gromadziły się tłumy, dziesiątki kapłanów, były siostry zakonne, młodzież, młode rodziny i dzieci, przychodzili też ci, którzy zostali poranieni we własnych wspólnotach i przychodzili do nas. Wspólnota była również „oczkiem w głowie” byłego arcybiskupa, co ostatnio mi potwierdził w rozmowie z Siostrą Bgiege Mc Kenna, co sprawiało, że sporo ludzi przychodziło do niej z „innych” względów. Wystarczy wspomnień. W ostatnich latach wspólnota prze- żywa „kryzys”. Są jednak ludzie, którzy rozwiązanie tego problemu widzą w sprawach organizacyjnych, „no wicie rozumicie”, struktura wspólnoty, odpowiedzialni, szybka informacja, stworzenie „uprzywilejowanych kast”, czyli tzw. „duszenie się we własnym sosie”. Nowi ludzie, owszem niech przychodzą, ale to nie jest zadanie świeckich, co wybrzmiało na ostatnim spotkaniu na Taborze, to zadanie duchownych. Powinienem wtedy wyjść, ale do dziś nie wiem jaki diabeł mnie tam zatrzymał. Potem już było tylko gorzej, ale szczytem hipokryzji była odpowiedź na pytanie jakie tematy podjąć w czasie tzw. sesji „wśród rocznych”. Wszyscy „przez aklamację” zadecydowali, że będą to tematy tegorocznych rekolekcji wakacyjnych. Wszystko niby „okey”, bo przecież były spotkania z charyzmatykami, katechezy wakacyjne były uzupełnieniem tych spotkań, więc należy je powtórzyć. Wtedy powinienem wyjść z tego spotkania, nie wiem tylko jaki …. Przecież reguła naszej wspólnoty mówi, że rekolekcje „wśród roczne” są po to, aby wspólnota, animatorzy i inni posługujący mogli się odpowiednio przygotować do rekolekcji wakacyjnych.

Podzieliłem się moimi przemyśleniami z ks. Marianem Bocho i upłynęło niewiele czasu, aby on podzielił się swoim odkryciem, że rekolekcje wakacyjne będą miały temat „Ojcze nasz”. Odbyła się pierwsza sesja. Jeden z kapłanów środowiska postanowił ewangelizować w swojej parafii i przywożąc sporą grupę udowodnił, że czas się nie zmienił, że to myśmy się zmienili. Z ogromną pokorą trwając wiele lat w oczekiwaniu, ale zawsze będąc obecny, dyspozycyjny w 100% dla wspólnoty Bóg uczynił go znakiem, że można! Dziękuję Bogu za niego i jego ludzi, gdyż znam to uczucie. Poświęciłem zatem czas, aby wyszukać odpowiednie materiały, w myśl zasady, nic o nas bez nas! Przesyłam zatem materiały, dzięki uprzejmości P. Ryszarda i proszę, aby do końca lutego, po ich przestudiowaniu przesłać na mój i ks. Mariana adres: tarsmj@gmail.com; abbamarian58@gmail.com , wychodzi zatem jeden artykuł na tydzień.

Pozdrawiam ks. Jan

Dopowiedzenie do pierwszego listu, na podstawie duchowej lektury listu św. Ambrożego, biskupa, do biskupa Konstancjusza (List 2, 1-2. 4-5. 7).

W czasie chrztu św. zostałem włączony w kapłańską misję Chrystusa i jestem jak ów biskup Konstancjusz, który w oczach św. Ambrożego siedzi przy sterze swojej osobowości, aby statek, którym jest moje życie przeprowadzić przez potężne fale nawałnic i wiry rzeczywistości o nazwie „ten świat” Święty Ambroży przekonuje mnie, abym mocno trzymał ster wiary, bo przestrzeń w której przyszło mi żyć to wielkie i rozległe morze, ale nie powinienem się go lękać, bo sam Pan osadził tutaj, w tej rzeczywistości moje życie, zaś mnie umieścił w potężnej łodzi Kościoła, który został zbudowany na fundamencie Apostołów i jest niewzruszony, mimo iż wokoło niego burzy się rozpętane morze zła. Uderzają weń fale, lecz nie mogą nim zachwiać, a chociaż często prądy świata z szumem rozbijają się o niego, pozostaje on dla wszystkich zbawiennym i bezpiecznym portem. A jeśli nawet rzuca nim morze, to przecież unoszą go wody, te wielkie rzeki, o których powiedziano: Rzeki swój głos podnoszą (Ps 93, 3). Istotnie, płyną rzeki z łona Kościoła, wody zaczerpnięte z Chrystusa i udzielane przez Ducha Świętego mnie, dziecku Boga. Podnoszą one swój głos, bo przelewają się łaską Ducha. Ta rzeka nawadnia lud Boży, a jej wartki nurt rozwesela moją duszę ukojoną i pełną pokoju. Kto czerpie z pełni tej rzeki? Św. Ambroży wylicza: Jan Ewangelista, Piotr, Paweł, Apostołowie i dopowiada, że tylko tacy, którzy czerpią z rzek płynących z łona Kościoła są w stanie podnieść swój głos i nieść słowo Ewangelii aż po krańce ziemi, głosząc Pana Jezusa Chrystusa. Radzi zatem św. Ambroży, abym i ja uzyskał od Chrystusa to, by mój głos się podniósł, abym zbierał wodę Chrystusową, tę, która wysławia Pana. Św. Ambroży wskazuje miejsca, gdzie są te wody: chmury proroków, duchowe doświadczenie bycia na górze, umiejętność czerpania z różnych źródeł, deszcz padający z obłoków, a jak wiemy obłok jest znakiem żywej obecności Boga wśród Pielgrzymów tej ziemi. Po co czerpiemy te wody? Aby napełnić nimi swoje serce i umysł, aby całe moje życie owymi Bożymi wodami nasiąkło i abym sam nawodnił się z własnych źródeł. Św. Ambroży poucza, że dzieje się to wtedy, gdy wiele się czyta, słucha i pojmuje, bo ten, który jest pełen, może dawać innym. Tutaj na chwilę się zatrzymam, bo oto ks. Marian Bocho podzielił się duchową inspiracją, aby w czasie rekolekcji wakacyjnych Bóg wtajemniczył nas w przestrzeń Modlitwy Pańskiej. Przyjąłem to i nawet zacząłem gromadzić materiały, ale niepokoił mnie wewnętrzny głos: przecież to nie twoja sprawa, to sprawa ks. Mariana. Ok. pomyślałem i zamierzałem przekazać mu tę radosna wieść na rekolekcjach w Zboiskach. Tam z kolei, Bóg uczynił dla mnie widoczny znak w postaci ks. Ryszarda, który na rekolekcje przywiózł, sporo, jak na nasze ostatnie standardy ludzi. Co jest grane, pytam Pana Boga? Otrzymałem pewne natchnienie, aby odtworzyć w modlitwie te momenty historii naszej wspólnoty, kiedy wszystko opierało się na słowie Boga, kiedy kroczyliśmy za tym słowem, a słowo Boga owocowała w nas i wokół nas. Dla mnie takim momentem była grupa spotykająca się w WSD w Przemyślu, w pokoju ojca duchownego śp. ks. Bronisława Żołnierczyka, kiedy on pełnił niedzielną posługę poza budynkiem seminarium i użyczał nam swego pokoju. Spotykali się tam alumni: Józef Szmuc, Jan Smoła (piszący te słowa), Stanisław Jamrozek(obecnie biskup), Józef Trela (obecnie ks. prałat, w-ce kanclerz Kurii) i Krzysztof Saj. Wszyscy żyjący charyzmatem Światło-Życie, nurcie charyzmatycznym. Grupa szybko rozwijała się, dlatego później spotykaliśmy się w sali wykładowej. W 1986 roku odbyło się pierwsze Seminarium Odnowy w Duchu Świętym dla alumnów, które prowadzili: śp. ks. Marian Rajchel i ks. Tadeusz Szaniawski, proboszcz w parafii salezjanów w Przemyślu. Na zakończenie owej praktyki duchowej w czasie modlitwy wstawienniczej otrzymałem słowo: Pan niech pomnoży liczbę waszą i niech spotęguje waszą wzajemna miłość dla wszystkich, jaką i my mamy dla was (1 Tes 3, 12), Przemyśl 1986.06.19. Było to w czwartek, ks. Tadeusz Szaniawski z dumą wręczył mi otrzymane od Boga słowo, przez kogoś z zespołu napisane na odwrocie obrazka. Drugi moment to czas, kiedy dołączali inni kapłani, ks. Marian Bocho, o. Piotr Koloch OMI, ks. Ryszard Królicki i inni. Każdy z nich wnosił swój charyzmat, czego konsekwencją było pomnażanie liczby wspólnoty. Pojawiały się małe kryzysy i odejścia ze wspólnoty, ale nowi ludzie wnosili ogromny entuzjazm wiary i gorliwość, z nawiązką zapełniając luki po odstępcach. Trzeci moment wyznacza czas, kiedy widząc problemy zaczęliśmy pisać regułę życia wspólnoty, którą zaakceptował ówczesny metropolita przemyski, abp Józef Michalik. W liście pokazałem pewne odstępstwa od reguły i nieprawidłowości w jej przestrzeganiu, co może być przyczyną dzisiejszych problemów. W załączniku znajduje się pięć punktów pracy z katechezą, które są odzwierciedleniem systematycznej pracy duchowej wszystkich należących do wspólnoty, aby Pan pomnożył liczbę naszą i potęgował naszą wzajemna miłość dla wszystkich. Chociaż nie ma żadnej reakcji na mój list, to jednak postanowiłem go uzupełnić, aby to co powiedziałem było, jak poucza św. Ambroży, jasne, przejrzyste, oczywiste i zrozumiałe samo przez się, zaś moje wywody nie potrzebowały innego jeszcze uzasadnienia, lecz były same w sobie dowodem. Pierwsza zasada pracy z katechezą brzmi: Katechezę należy wysłuchać i za-notować. Wybrałem zatem 12 tekstów, jeden na tydzień pracy duchowej, aby każdy przepracować według zasady pracy z katechezą. Wszyscy uczestnicy naszych wspólnot po trzech miesiącach pracy duchowej będą mieli tak płonące dusze, że światło, które jest w nich pociągnie innych, którzy urzeczeni tym, co widzą i tym co mówisz, pójdą za tobą z dobrej woli tam, dokąd go poprowadzisz.

Życzę wytrwałej i systematycznej pracy duchowej, ks. Jan

Tutaj praktyczna wskazówki

Jak pracować z tekstem  

Należy potraktować to tak, jakbyśmy czytali katechezę, która odkrywa przed nami tajemnice duchowości, dlatego na początku należy przed Panem stanąć w modlitwie. Przypominam, że jeden tekst rozważamy przez cały tydzień, z notatnikiem duchowym w ręku (można pisać na komputerze). Naszą pracę duchową rozpoczynamy od powolnego, uważnego czytania, nigdzie się nie śpieszymy. Na to możemy poświęcić dwa, a nawet trzy dni, oczywiście jako praktykę duchową, jako czytanie duchowe, jako modlitwę. Czytając, w naszym notatniku zapisujemy skróty: na czerwono bądź w innym kolorze, co nas dotknęło, na niebiesko, co nie rozumiemy. Więcej nic nie piszemy, tak jakby ten tekst nas nie dotyczył

 

METODA PRACY Z KATECHEZĄ

Kolejne spotkanie naszej Grupy Modlitewnej w dniu 15 stycznia b.r. Temat katechezy: Metoda pracy z katechezą.
Tę katechezę dzielimy na kilka osobnych spotkań. 

 

                      KATECHEZA II.

       Grzech jako trucizna dla Nowego Życia w człowieku.

Grzech na kartach Biblii jest ukazywany, jako niszczyciel życia Bożego w człowieku, owego Nowego Życia. Celem obecnej katechezy jest, przestrzec słuchaczy przed grzechem. Można to uczynić posługując się różnymi środkami przekazu. Posłużymy się wierszem napisanym przez współczesnego poetę, satyryka Andrzeja Ozgę, trzykrotnego laureata piosenki aktorskiej we Wrocławiu. Poeta kreśli testament Lukrecji Borgia (1480-1519), kobiety na tyle pięknej, bogatej i wpływowej, co nieszczęśliwej, uwikłanej w polityczne rozgrywki potężnych rodów, co było przyczyną jej samotności i tragedii życiowej. Posłuchajmy słów poety w kontekście recepty na truciznę, która zatruwa, niszczy życie duchowe, czyli grzechu. Ważne jest, że grzech nie pojawia się ot, tak sobie, lecz rodzi się i rozwija w czasie. Można zatem mówić o pewnym procesie powstawania grzechu.

Wstęp: Grzech związany jest z konkretnym człowiekiem.

„Świadoma swoich chwil ostatnich na tym przeklętym łez padole. Z myśli rozdartych i bezładnych sporządzam swą ostatnią wolę:
Ze świata, który tkwi w zamęcie brnąc ku światłości wiekuistej zostawiam dla was w testamencie zwięzłą receptę na truciznę”. (Andrzej Ozga)

1. Pogarda dla gorących w wierze.

„Wrzućcie do kotła jeśli wola pogardę dla gorących w wierze…”
Ciekawe spojrzenie poety na proces rodzenia się grzechu, ciekawe stwierdzenie, że grzech zaczyna się właśnie tutaj, od pogardy dla gorących w wierze. Aby to zrozumieć warto przytoczyć słowa z Księgi Apokalipsy: „Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust” (Ap 3, 15-16). Widzimy zatem, że walka toczy się o gorących w wierze, gdyż zimni sami się wyłączyli ze wspólnoty, letnich wyłącza sam Chrystus, bo w chrześcijaństwie nie ma miejsca na letniość. To gorący w wierze są ową solą i światłem, glebą, dzięki której Słowo wydaje plon, znakiem obecności i działania Boga w świecie, są ogromnym zagrożeniem dla szatana. Pod słowem pogarda rozumiemy wszelkie działania sił ciemności, które zmierzają do tego, aby ludzi, którzy gorącą wiarę uznają jako wartość życia i samą wartość gorącej wiary lekceważyć, uznawać za bezwartościowych, nie liczyć się z nimi, mieć za nic, odrzucić. Działania te mają za cel, aby ludziom gorącym w wierze wyperswadować taką postawę, jako nie dzisiejszą, bezwartościową i. t. p. Im więcej ludzi okazuje pogardę dla gorących w wierze, im więcej zaczyna wierzyć, że w dzisiejszych czasach nie warto w taki sposób przeżywać swojej wiary, tym bardziej siły ciemności tryumfują. Przepiękny obraz znajduje się w jedenastym rozdziale Apokalipsy mówiący o dwóch ludziach gorącej wiary pośród miasta zepsutego, zatrutego grzechem. Siły ciemności wydały im wojnę i zabiły. Teraz świętują swoje zwycięstwo nie pozwalając pochować ciał ludzi Boga, aby okazać im pogardę, że nie warto być gorącym w wierze. Stan pogardy może jednak trwać tylko do czasu, kiedy Bóg upomni się o swoich ludzi, bo przecież zwycięstwo nad złem i grzechem zostało już ostatecznie odniesione, dlatego też tekst biblijny jako finał pokazuje ostateczną chwałę zwycięzców, świadków Boga, ludzi gorącej wiary. Słowo Boże przestrzega, że pogarda idzie zawsze za człowiekiem występnym (por. Prz 18,3 ; Ps 10,13)

2. Małe zdrady, odstępstwa

„….i kilka ździebeł rwanych z pola waszych codziennych sprzeniewierzeń”.
Słowo sprzeniewierzyć się oznacza odstępstwo, zdradę, nie dotrzymanie czegoś. Już samo brzmienie tych słów przeraża nas, bo jak będziemy się czuć gdy, ktoś o nas powie odstępca, zdrajca, człowiek nie potrafiący dotrzymać czegoś. W procesie rodzenia się grzechu ważne jest (tak zaplanował ojciec grzechu szatan), aby to wszystko pojawiało się w naszym codziennym życiu w formie minimalnej, niezauważalnej dla innych, lecz musi się pojawiać systematycznie, codziennie powinniśmy się czemuś sprzeniewierzyć. Małe odstępstwa od tradycji ojców, zdrady przekazanych nam ideałów, brak dotrzymania słowa danego Bogu, człowiekowi, bądź Kościołowi. Ważny jest tutaj nawyk, praktykowanie sprzeniewierzenia, „od rzemyczka do koniczka”- jak mówi stare porzekadło. Ojciec pustyni Palladiusz w Historii Lausiaca opowiada historię pustelnika Natanaela, który wsławił się tym, że przez całe życie nie złamał postanowienia trwania w jednej celi. Natanael zapragnął wieść życie pustelnicze i zbudował sobie celę, ale demon, który drwi sobie ze wszystkich i wszystkich oszukuje doprowadził do tego, że pustelnik obrzydził sobie swoją celę, odszedł z tego miejsca i zaczął budować inną. Kiedy po kilku miesiącach trudów ukończył swoją pracę i zamieszkał w niej, pewnej nocy przyszedł do niego demon pod postacią żołnierza ubranego w łachmany i smagając go skórzanym biczem robił wiele hałasu. Kiedy Natanael zapytał go kim jest, ten odpowiedział: „Jestem tym, który cię wygnał z poprzedniej celi, a przyszedłem po to, żeby i stąd cię przepędzić”. Wówczas pustelnik zrozumiał, że z niego zakpiono, powrócił do dawnej celi i do swojej śmierci zamieszkiwał w niej, walcząc z różnymi pokusami, aby wytrwać w powziętym postanowieniu. Łamanie postanowień, przyrzeczeń danych Bogu, sobie, czy innym ludziom, nawet w małych sprawach, niezauważalnych dla innych, to jeden z komponentów owej trucizny zabijającej w nas Nowe Życie.

  1. Małe zbrodnie

„…dodajcie wasze małe zbrodnie, tak łatwe w tłumie do ukrycia, które tłumaczyć chcecie zgodnie twardymi regułami życia”.

Zbrodnia, to zabicie, zniszczenie jakiegoś życia (np. modlitwa codzienna, coniedzielna Msza św., czas dla rodziny, zaangażowanie w życie duchowe Kościoła), zresztą my sami najlepiej potrafimy zobaczyć to, co otrzymaliśmy od Boga jako dar Nowego Życia, co w nas obumarło, często przy naszym współudziale. Problem polega na tym, że energię wewnętrzną, którą moglibyśmy wykorzystać na refleksję, czy rachunek sumienia wykorzystujemy na tłumaczenia swoich małych zbrodni tzw. „twardymi regułami życia”, które narzuca nam dzisiejszy świat i wmawiamy sobie, że jeżeli chcemy utrzymać się na powierzchni, zapewnić godny byt sobie, swojej rodziny musimy to wyzwanie podjąć kosztem zabicie, zniszczenia, usunięcia czegoś, co nie jest przecież istotą naszej wiary. Scenariusz diabła jest prosty: musimy uśmiercać coraz więcej owoców Nowego Życia, aby sprostać twardym regułom życia.

  1. Nienawiść

„Dodajcie owej nienawiści, co choć jest tępą i bezkrwawą , lecz żyje w każdej waszej myśli i jest codzienną waszą strawą”.

Mówiąc o nienawiści wkraczamy w sferę uczuciową człowieka. Nienawiść określana jest jako silne uczucie niechęci i wrogości do kogoś lub czegoś. Uczucie to przybiera postawę dzikości, gwałtowności, namiętności, zażartości, żywiołowości, wybuchowości. Nienawiść potrafi być głucha, ślepa, skryta, jadowita, wzbierająca, ale również bezsilna. Dla szatana ważne jest, aby żyła ona w nas, abyśmy mieli swojego wroga, abyśmy z nim walczyli angażując się przede wszystkim emocjonalnie. Bez owej niechęci do kogoś, bądź czegoś nie potrafimy żyć. Ważne jest zatem, aby nienawiść stała się naszym codziennym pokarmem. W 2004 roku odszedł do wieczności Czesław Niemen (1939-2004), artysta, który w latach sześćdziesiątych wszedł na arenę kultury polskiej piosenką manifestem: Dziwny jest ten świat

Dziwny jest ten świat,

gdzie jeszcze wciąż mieści się wiele zła

I dziwne jest to, że od tylu lat człowiekiem gardzi człowiek

Dziwny jest ten świat,

świat ludzkich spraw.

Czasem, aż wstyd przyznać się.

A jednak często jest, że ktoś słowem złym zabija tak jak nożem

Lecz ludzi dobrej woli jest więcej

i mocno wierzę w to, że ten świat nie zginie nigdy dzięki nim. 

Nie! Nie! Nie!

Przyszedł już czas, najwyższy czas, nienawiść zniszczyć w sobie

Nic dodać nic ująć!!!!!!!!!!!!

  1. Pycha

„Dodajcie wasza zwykłą pychę, sny o potędze, czcze złudzenia, protestów waszych szepty ciche, i wrzask chóralny przyzwolenia. Minionej chwały zwiędłe kwiecie i wciąż obecny smak przegranej, to czego widzieć już nie chcecie i to co widzieć jest wam dane”.

Pycha, jeden z siedmiu grzechów głównych, inaczej mówiąc za wysokie mniemanie o sobie, wyniosłość, zarozumiałość, a wszystko to jest niezgodne z rzeczywistością, czyli rzeczywistym prawdziwym obrazem siebie, dlatego jest tylko snem o potędze, złudzeniem, odwoływaniem się do przeszłości, która niestety przeminęła. W dzisiejszej rzeczywistości jest inaczej, nie ma tytanów wiary, niezwykłych wydarzeń, możemy tylko o tym poczytać w książkach historycznych, bądź usłyszeć w budujących, zachęcających nas do podjęcia czynów wiary przykładach. Dziś raczej jesteśmy na pozycji przegranych i patrzymy na coś, czego tak naprawdę nie chcielibyśmy oglądać. Może nawet rodzą się w nas pragnienia, aby zaprotestować przeciw otaczającej nas zewsząd rzeczywistości, lecz prawda jest taka, że wszystko na co nas stać, to cichy szept, tak wypowiedziany, aby nie został przez nikogo dosłyszany. Lepiej aby nasi znajomi utożsamiali nas z wszechobecnym chóralnym wrzaskiem przyzwolenia.

  1. Lęk

„Strach co wam w gardłach tkwi jak kołek, próżność , co nigdy w was nie słabła. Grosz odłożony dla Anioła z żołdów płaconych wam przez diabła”.

Lęk, uczucie trwogi, obawy przed czymś, bądź kimś, niepokój. Diabeł pragnie, aby za pomocą lęku, strachu zniewolić człowieka, aby ten ciągle się czegoś obawiał, czymś niepokoił. Lęk, w planie diabła, powinien zawładnąć emocjami człowieka, który zrobi wszystko, aby ukryć to przed innymi. Zakłada wtedy parawan próżności, czyli małostkowej ambicji, aby się za nim ukryć. Człowiek zniewolony lękiem dołoży wszelkich starań, aby zwrócić na siebie uwagę, zaimponować innym. Potrafi być bardzo ofiarny, ale pieniądz ofiarowany na szlachetne cele wydobywa z mieszka napełnianego przez diabła, za pracę dla niego wykonaną, czyli za owocny trud niszczenia Królestwa Bożego w rzeczywistości w której żyje. 5

  1. Niedopowiedzenia, niejasność

„A gdy się już ten jad uwarzy, niech każdy czerpie go w swą czaszę, przyjrzyjcie się tej lepkiej mazi, a potem pijcie, bo to wasze. Niech się mój jad rozlewa wokół i niechaj jątrzy wam sumienie, niech burzy wam wasz błogi spokój karmiony niedopowiedzeniem. Oto wyznanie mojej wiary, jad co potęgę ma tak wielką. Lukrezja B. księżna Ferrary nazwana przez was trucicielką”.

W dokumentach Kościoła spotykamy określenie grzechu jako tajemnica bezbożności, niejasność, niedopowiedzenie. Taki właśnie jest grzech. Rodzi się w naszym wnętrzu, dojrzewa, wydaje owoce. Cel jego jest jeden: zniszczyć życie Boga w nas, bezwzględnie wydać walkę wszelkim pierwiastkom, przejawom Bożego życia w nas.

 

 

Trzecie prawo nowego życia:  Jezus Chrystus jest jedynym, Bożym rozwiązaniem problemu grzechu i winy człowieka. Przez Niego możesz poznać Bożą miłość i plan dla twego życia. 

Trzecie Prawo Nowego Życia mówi wprost, że problemu grzechu, który oddziela nas od Boga człowiek nie jest w stanie rozwiązać o własnych siłach. Potrzebujemy pomocy z zewnątrz, która przychodzi w osobie Zbawiciela, Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, który przyszedł na ziemię, aby rozwiązać problem ludzkiego grzech. Jego chwalebne życie, Męka, Śmierć, Zmartwychwstanie, Wniebowstąpienie i Zesłanie Ducha Świętego, to duchowe przestrzenie naszego zbawienia. Rekolekcje są duchową przestrzenią, na którą zaprasza nas Jezus, uroczystą celebracją zwycięstw odniesionych w bitwach duchowych. Zbawiciel przychodzi nam z pomocą w rozwiązaniu problemu naszego grzechu, ale potrzebuje naszego zaangażowania. Pragnę pokazać pięć przestrzeni, do których Jezus nas zaprasza, abyśmy włączyli się do jego walki o nasze i innych zbawienie.

  1. Walka duchowa o święty czas spotkania z Bogiem

Święty czas spotkania z Bogiem, czyli osobista modlitwa, niedzielna Eucharystia, spotkanie w małej wspólnocie, rekolekcje stanowią duchową przestrzeń, gdzie rozgrywa się bitwa, aby Bóg mógł dokonać przemiany naszego życia. Czas takiego spotkania wyznacza Pan, kiedy przechadza się w przestrzeni ludzkiej duszy (zob. Rdz 3, 8). Człowiek jednak za pomocą zewnętrznych znaków (kroki Pana Boga, powiew wiatru) potrafi rozeznać ów czas. Jeżeli zaplanujemy możliwość doświadczenia takiego czasu, jak chociażby obecne rekolekcje, to nie tylko trzeba otoczyć go modlitwą, ale codziennie walczyć, aby w tym czasie, w konkretnym miejscu być i wierzyć, że będą się działy Boże sprawy, dokona się przemiana mojego życia. Oddział wojowników naszej wspólnoty powinien wcześniej stoczyć bitwę duchową, aby pole bitwy o święty czas w konkretnie wyznaczonych dniach, w konkretnym ośrodku rekolekcyjnym było owiane tryumfem zwycięstwa.

  1. Walka duchowa o moc ukrytą w przestrzeni słowa Bożego, głoszonego i słuchanego

Przemiana naszego życia dokonuje się mocą, która jest ukryta wewnątrz słowa Bożego. Ta duchowa przestrzeń jest zabezpieczona przed ludźmi uwikłanymi w strukturach zła, które Ewangelista Jan oddaje terminem „ten świat”. Zatem każdy głosiciel słowa Bożego powinien najpierw sam doświadczyć owej mocy, aby stając przed słuchaczami być jej świadkiem w myśl łacińskiej maksymy: verba docent, exempla trahunt (słowa pouczają, przykłady przyciągają, skłaniają do naśladowania). Tylko głosiciel, jako świadek Bożej mocy może przyciągnąć słuchaczy i sprawić, że skłonią swoje serca do wejścia w przestrzeń słowa Bożego, gdzie znajduje się owa moc. Inaczej będzie tylko nauczycielem, a św. papież Paweł VI mówi, że dzisiejszy świat potrzebuje bardziej świadków niż nauczycieli, jeżeli potrzebuje nauczycieli, to tylko wtedy, gdy są równocześnie świadkami.

3. walka duchowa o ludzi zasługujących na wiarę, którzy będą zdolni świadczyć o Jezusie

      Należy podjąć duchową walkę o ludzi wiernych Bogu, którzy są często wyrzucani na margines życia społecznego, cierpią różnego rodzaju prześladowania, ze względu na swoją wiarę, są jak owi biblijni anawim, ludzie pokładający całkowitą ufność w Bogu. O takich ludzi w naszych środowiskach trzeba się modlić, ale trzeba też otoczyć ich swoją obecnością, gdyż często cierpią ogromna samotność. Św. Paweł przekonuje nas, że trzeba też z nimi dzielić się słowem Bożym: …co usłyszałeś ode mnie za pośrednictwem wielu świadków, przekaż zasługującym na wiarę ludziom, którzy też będą zdolni nauczać i innych (2 Tm 2, 2).

4. walka duchowa o wspólnotę Kościoła, przestrzeń mojego rozwoju duchowego

Dziś, kiedy w praktyce realizowana jest zasada Antychrysta: Chrystus tak, Kościół nie, należy tym bardziej modlić się o wspólnotę Kościoła, począwszy od tej najmniejszej, czyli rodziny, którą atakują szatańskie hordy i ludzie na ich usługach. Modlimy się również za małe wspólnoty, za nasze parafie, diecezje, wspólnoty zakonne i cały Chrystusowy Kościół. Musimy mieć świadomość, że Kościół jest instytucją skupiająca w sobie wiele urzędów, ale przede wszystkim Mistycznym Ciałem Chrystusa, gdzie każdy z członków spełnia swoje zadanie za pomocą charyzmatów, czyli darmowych darów, umiejętności danych od Boga. Kościół zarówno instytucjonalny, który stanowi szkielet podtrzymujący wszystko, jak i duchowy jest przestrzenią, gdzie rozwija się nasz osobowość na wzór Osoby Jezusa Chrystusa, który jest Bogiem i Człowiekiem zarazem. Jest to teren walki duchowej w której każdy wierzący ma obowiązek uczestniczyć, nie tylko na modlitwie, ale poprzez różne inicjatywy społeczne i kościelne. Tutaj nie ma miejsca dla obserwatorów.